Lifestyle

Żeby wygrać, trzeba grać. Rak piersi [FRAGMENT KSIĄŻKI]

Aldona Sosnowska Aldona Sosnowska
11 października 2021

Rak piersi jest chorobą o niejednoznacznej etiologii. Na podstawie wielu badań epidemiologicznych, ale też interdyscyplinarnych wnioskuje się, że do jej wystąpienia przyczyniają się zarówno czynniki genetyczne, jak i środowiskowe. Przy tym wskazuje się jednocześnie, że niektóre z nich mogą indukować ją w pierwszej kolejności.

Rak piersi jest diagnozą, której się boimy. Tym bardziej więc ważna jest świadomość, na czym polega profilaktyka tej choroby. Głównym czynnikiem determinującym jest płeć. Kobiety chorują na raka piersi sto razy częściej niż mężczyźni, których ta choroba również dotyczy i w przypadku których rokowania są podobne. Co ciekawe jednak, na przestrzeni ostatnich kilkudziesięciu lat wśród kobiet obserwuje się wzrost zachorowań na raka piersi, podczas gdy wśród mężczyzn pozostają one cały czas na tym samym poziomie.

Jako drugi czynnik ryzyka wymienia się wiek. Im jesteśmy starsze, tym większe prawdopodobieństwo, że możemy zachorować. Największe jest w okresie między 45. a 50. rokiem życia. Rak piersi stosunkowo rzadko występuje u kobiet młodych, które nie ukończyły 40 lat. Szacuje się, że dotyczy około 4–6 procent z nich, chociaż w ostatnich latach obserwuje się w tej grupie wzrost zachorowań.

Trzeci czynnik to samorzutne mutacje genów BRCA1 i BRCA2. Są one odpowiedzialne za większość genetycznie uwarunkowanych zachorowań na raka piersi (i/lub jajnika). W przypadku obecności mutacji genu BRCA1 ryzyko zachorowania wynosi około 50–75 procent w ciągu całego życia (tzw. lifetime risk). W przypadku mutacji BRCA2 jest nieco mniejsze – na po- ziomie 33–54 procent. Czynnik ten uznaje się więc za silnie indukujący, chociaż w Polsce występowanie mutacji tych genów jest dość rzadkie w porównaniu na przykład ze Stanami Zjednoczonymi. Szacuje się, że w naszej populacji uwarunkowanie genetyczne ma mniej niż 5 procent spośród wszystkich zachorowań na raka piersi.

Czwartym, istotnym czynnikiem ryzyka jest długotrwała ekspozycja na hormony egzogenne. Chodzi o doustną antykoncepcję trwającą ponad 10 lat przed pierwszym porodem oraz hormonalną terapię zastępczą (HTZ) trwającą ponad pięć lat.

Ponadto ryzyko zachorowania na raka piersi zwiększa też grupa czynników środowiskowych, które na szczęście możemy modyfikować. Zalicza się do niej: otyłość (BMI >30 kg/m2), brak regularnej aktywności fizycznej, niewłaściwy sposób odżywiania, palenie papierosów oraz spożywanie alkoholu.

Szacuje się, że u kobiet otyłych i w wieku pomenopauzalnym ryzyko zachorowania na raka piersi wzrasta trzykrotnie w porównaniu z kobietami szczupłymi. Wiąże się to z tym, że po menopauzie głównym źródłem estrogenów w organizmie jest tkanka tłuszczowa.

Dlatego tak ważne jest, zwłaszcza w tym okresie życia, utrzymanie właściwej wagi. W przypadku otyłych pacjentek trudniejszy jest też sam przebieg choroby – częściej występują różnego rodzaju powikłania w wyniku leczenia chirurgicznego, na przykład większe ryzyko obrzęków limfatycznych. Redukcja masy ciała, między innymi dzięki odpowiedniemu sposobowi odżywiania oraz regularnej aktywności fizycznej, stanowi zatem znaczący czynnik ochronny, co zmniejsza ryzyko pojawienia się raka piersi, ale też jego nawrotu w przypadku, gdy choroba już miała miejsce. Warto więc mieć to z tyłu głowy za każdym razem, gdy nie będzie nam się chciało wyjść z domu nawet na spacer. Albo zanim nałożymy sobie na talerz trzeci kawałek ciasta.

Alkohol a rak piersi

Jeśli chodzi o alkohol – badania wykazały, że regularne spożywanie od trzech do sześciu jego porcji tygodniowo zwiększa to ryzyko o 15 procent. Przyjmuje się, że porcja to 12,5 grama czystego alkoholu, co oznacza: jeden drink albo jedno lekkie piwo (3,5% vol.) albo mały kieliszek wina (100 ml). Ryzyko oczywiście wzrasta wraz z wypijaną ilością – cztery kieliszki wina dziennie zwiększają je aż do 50 procent!

Szacuje się, że około 144 tysięcy przypadków zachorowań na raka piersi i 38 tysięcy zgonów z tego powodu na całym świecie ma związek właśnie ze spożywaniem alkoholu. Przy tym prawie 18,8 procent tych zachorowań i 17,5 procent tych zgonów dotyczy kobiet, które spożywały lekki alkohol. Ryzyko zachorowania występuje nawet, jeśli alkoholu pijemy mało, okazjonalnie.

Alkohol działa rakotwórczo na kilku poziomach. Zaburza między innymi metabolizm estrogenów w wątrobie, co skutkuje zwiększeniem ich stężenia we krwi i w konsekwencji podwyższeniem ryzyka zachorowania na nowotwór złośliwy piersi. Toksyczny jest również aldehyd octowy powstający w wyniku metabolizmu etanolu – przyczynia się bowiem do powstawania w organizmie stanów zapalnych. Częste spożywanie alkoholu powoduje też pojawienie się niedoborów kwasu foliowego, cynku i selenu, co również zwiększa ryzyko zachorowania. Prosecco zatem nie codziennie i nie w takich ilościach…

Nie mamy wpływu na to, jak zostałyśmy zaprogramowane genetycznie, ale na większość naszych zachowań – tak. I nie musimy z dnia na dzień wprowadzać w nasze życie od razu rewolucyjnych zmian. Wystarczy, jeśli zaczniemy od drobnych modyfikacji w sposobie odżywiania oraz w stylu życia. Zamiast frytek z sieciówki fast food niech będą frytki przygotowane i upieczone samodzielnie ze świeżych ziemniaków. A zamiast godzinnego scrollowania Instagrama i Facebooka – chociażby spacer.

Dowodem na to, jak duży wpływ na ryzyko zachorowania na złośliwy nowotwór piersi ma styl życia, są badania epidemiologiczne, które przeprowadzono w Stanach Zjednoczonych na grupie emigrantów, między innymi z Japonii. Zanim kraj ten stał się tak wysoko uprzemysłowiony jak Stany Zjednoczone, jego populacja charakteryzowała się bardzo niskim wskaźnikiem zapadalności na raka piersi i raka jajnika oraz dużą część innych nowotworów. Badania wykazały, że Japonki, które wyemigrowały do Stanów Zjednoczonych i przejęły styl życia Amerykanek, zaczęły z taką samą częstotliwością co one chorować właśnie na raka piersi, który w Japonii był wówczas właściwie nieobecny.