Lifestyle

Zabij to i wyjedź z tego miasta [FILM NA WEEKEND]

Bogna Goślińska Bogna Goślińska
Zdjęcia materiały prasowe
6 marca 2021

15 marca zostaną ogłoszone nominacje do Oscarów. Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej ogłosiła, że wśród 27 długometrażowych animacji branych pod uwagę jest film Mariusza Wilczyńskiego „Zabij to i wyjedź z tego miasta”. Wzruszający, intymny, będący podróżą po świecie wspomnień.

Tylko jedna animacja w historii polskiego kina została nagrodzona Oscarem. W 1983 roku za najlepszy film animowany uznano „Tango” Zbigniewa Rybczyńskiego. W tym roku ten sukces może zostać powtórzony za sprawą filmu Mariusza Wilczyńskiego. „Zabij to i wyjedź z tego miasta” od czasu premiery na zeszłorocznym Berlinale podbija szturmem kolejne międzynarodowe festiwale. W grudniu film został pierwszą animacją w historii, którą uhonorowano Złotymi Lwami na festiwalu w Gdyni. Otrzymał wyróżnienie na Międzynarodowym Festiwalu Filmów Animowanych w Annecy.

Światowa kariera filmu nabrała jeszcze większego tempa po specjalnych pokazach „Zabij to”, które zorganizowało nowojorskie Museum of Modern Art (MoMA). Seanse odbyły się w dniach 11-16 lutego. Prestiżowa instytucja przyczyniła się również do popularyzacji wczesnych dzieł reżysera. W 2006 roku miała miejsce w MoMa retrospektywa Mariusza Wilczyńskiego.

Udział wzięli…

Pierwotnie planowany jako 20-minutowy film niemy, „Zabij to i wyjedź z tego miasta” stał się pełnometrażowym debiutem reżysera. Wszystko zaczęło się od muzyki Tadeusza Nalepy, z czasem pojawił się pomysł na zaangażowanie do poszczególnych ról aktorów. Reżyser dokładnie wiedział, czyim głosem przemawiać będą konkretne postacie. W obsadzie znaleźli się: Gustaw Holoubek, Irena Kwiatkowska, Barbara Krafftówna, Andrzej Wajda, Krystyna Janda, Anna Dymna, Daniel Olbrychski, Marek Kondrat, Krzysztof Kowalewski, Maja Ostaszewska, Andrzej Chyra, Małgorzata Kożuchowska i Anja Rubik. Reżyser oddał w ten sposób hołd ludziom świata kultury, którzy mieli wpływ na jego życie oraz twórczość. W epizodach obsadził Zbigniewa Rybczyńskiego – reżysera oscarowego „Tanga” oraz Tomasza Stańkę – światowej sławy jazzmana, który jako konduktor żegna wysiadających z pociągu na stacji końcowej pasażerów.

Klatka po klatce

Akcja filmu jest wielowątkowa. Ojciec wybiera się z synem nad morze, a zdenerwowana brakiem wiadomości żona dzwoni do kierowniczki stacji. Syn odwiedza umierającą matkę i nie umie z nią rozmawiać. Kobieta próbuje kupić w kiosku bilet na tramwaj. Staruszka szuka swojego ukochanego psa. Mężczyzna w drodze nad morze spotyka jadące na pogrzeb małżeństwo powstańców.

Niektóre z wątków zachowują fabularną ciągłość. Inne są wyrywkowe i mozaikowe, nie znajdują rozwiązania ani kontynuacji. Na pierwszym planie pozostaje główny bohater Mariusz – alter ego reżysera. To właśnie on we wspomnieniach przywołuje miasto swojego dzieciństwa – Łódź, miejsce związane ze stratą i przemijaniem, z którego chce uciec.

Powstawanie „Zabij to”… było trwającym kilkanaście lat artystycznym procesem. Historia kina zna jednak podobne przypadki. Terry Gilliam, jeden z członków Latającego Cyrku Monty Pythona, swój film o Don Kichocie tworzył aż 40 lat. Polskiemu reżyserowi realizacja „Zabij to”… zajęła 14 lat, co w naszych realiach jest i tak wyjątkowym przypadkiem.

Symboliczne pożegnanie

Projekt Mariusza Wilczyńskiego wykracza dalece poza czas swojego powstawania. Wielu aktorów będących już w podeszłym wieku rozlicza się w animacji z przeszłością. Mariusz w drodze nad morze rozmawia w pociągu z małżeństwem powstańców, któremu głosu użyczyli Andrzej Wajda i Irena Kwiatkowska. Żadne z nich nie dożyło premiery filmu – Kwiatkowska zmarła w 2011 roku, Wajda w 2016. Ich obecność w filmie stanowi symboliczne pożegnanie wojennego pokolenia. W tej scenie pada bardzo ważna kwestia wypowiedziana przez Wajdę: „Człowiek to brzmi dumnie. Z drugiej strony jesteśmy zrobieni z tak nietrwałego materiału”. Świat Wilczyńskiego zdaje się właśnie być taki nietrwały, narysowany niedbale na kilku kartkach papieru.

Realizacja filmu oznaczała dla reżysera trudne pożegnanie z rodzicami i przyjacielem. Jego bohater mówi w pociągu: „Wszyscy, którzy odeszli, nie umarli”. Animacja utrwala rozedrganą kreską ludzi, którzy odeszli. Z pomysłu reżysera wyrósł bardzo osobisty projekt – i dla niego, i dla innych.

Życie i śmierć

Wilczyński usiłuje zabić miasto wspomnień. Próbuje przy tym zrozumieć to, co miało wpływ na pokolenie jego dziadków i rodziców. Przyszłość nie ma racji bytu bez zrozumienia przeszłości. Główny bohater filmu musi zaakceptować śmierć jako naturalną część życia. Umierającej matce Mariusza głosu udzieliła Barbara Krafftówna. Aktorka nie była już wtedy czynna zawodowo i uczyniła wyjątek dla obrazu Wilczyńskiego. Wcielając się w tę rolę, mogła skierować słowa do zmarłego miesiąc wcześniej syna. Tak życie i śmierć wpisały się w film.

Jedną z ważniejszych rzeczy, jakich w filmie dokonał reżyser było oddanie głosu ludziom starym i „niepotrzebnym” z punktu widzenia nastawionego na zysk systemu. Kobieta na dancingu zastanawia się, komu potrzebny jest jej numer telefonu? Kto chciałby jeszcze do niej dzwonić? Temu poczuciu izolacji i beznadziei reżyser przeciwstawia drobne akty czułości.

Film przynosi ukojenie – głównemu bohaterowi udaje się wyjechać i pozostawić za sobą miasto wspomnień, oraz skłania do refleksji: czy w zabieganym świecie o kimś lub o czymś nie zapomnieliśmy. Spieszmy się… do kina. 

Premiera „Zabij to”…  zapowiedziana jest na 19 marca. Film można oglądać już na pokazach przedpremierowych w całej Polsce. Dystrybutorem filmu jest Gutek Film.