Decydując się na regularne uprawianie sportu, zawsze musimy mieć z tyłu głowy, że będą zdarzały się nam gorsze dni czy fazy zastoju. Musimy też liczyć się z tym, że nie jeden raz doświadczymy porażki. Nikt przecież nie wygrywa przez cały czas. Najważniejsze, by nauczyć się z porażek wychodzić zwycięsko.
Jednym z najtrudniejszych doświadczeń dla każdego sportowca, również amatora, jest porażka. Kiedy założony scenariusz zdarzeń nie powiódł się jak tego oczekiwaliśmy, zalewa nas fala negatywnych emocji. Jest ich całe spektrum i możemy je rozpatrywać jako pewien rodzaj żałoby. Kolejno pojawiają się: szok i niedowierzanie; następnie: myślenie w kategoriach, że ktoś popełnił błąd i wynik zaraz zostanie poprawnie zapisany. Dalej jest smutek, który wynika ze zrozumienia faktu, że to już się stało i nic tego nie zmieni. Na koniec: akceptacja.
Żaden sportowiec nie cieszy się z porażki. Dla niektórych jednak bywa ona większym ciosem. Oznacza zwątpienie w siebie i we własne możliwości. Drastycznie obniża samoocenę oraz ma niszczący wpływ na motywację do dalszych treningów.
O tym, jak długo będą trwały procesy „żałobne”, w dużej mierze decydują cechy charakteru. Inaczej przechodzi je osoba ekstrawertyczna, inaczej – neurotyczna.
Dwie postawy
Ekstrawertyka cechuje duża aktywność, pogodny nastrój i skłonność do pozytywnego myślenia. Taka osoba dość szybko wraca do równowagi emocjonalnej. Po porażce z większą łatwością analizuje proces, który do niej doprowadził – zauważa, w którym momencie popełniła błąd lub błędy. Potrafi wdrożyć poprawki i postawić sobie nowy cel, który jest szansą na samorealizację.
Neurotyk z kolei porażkę przeżywa zazwyczaj długo. Osoba o takim charakterze źle radzi sobie ze stresem. Jest też bardziej podatna na negatywne emocje, takie jak strach, smutek czy złość. W jej przypadku uzyskany wynik (nieosiągnięcie celu) bywa tematem nawarstwiających się negatywnych myśli. Tkwiąc nieustannie w świadomości wpływają one bezpośrednio na samopoczucie, samoocenę i funkcjonowanie nie tylko w sporcie, ale i w życiu codziennym. To z kolei znacząco wydłuża proces powrotu do równowagi psychicznej.
Klucz do mentalnego zwycięstwa
Zwycięstwo w porażce leży u podstaw rozumienia tego drugiego pojęcia. Kiedy zastanawiamy się nad powodami negatywnego wyniku, możemy wskazywać na przesłanki zewnętrzne i wewnętrzne. W pierwszym przypadku będziemy myśleli, że: przeciwnik był lepszy, kibice nie dość mnie dopingowali, trener źle mnie przygotował. W drugim przypadku będziemy świadomi własnych ograniczeń, które wpłynęły na naszą porażkę. I choć to dużo trudniejsze do zaakceptowania, w takiej postawie właśnie tkwi klucz do mentalnego zwycięstwa w porażce. Sami przed sobą musimy się przyznać, że np.: byliśmy niewystarczająco dobrze przygotowani, albo nie byliśmy w stu procentach zaangażowani, albo zlekceważyliśmy przeciwnika, albo mieliśmy braki w technice. Wyciągnięcie wniosków z zaistniałej sytuacji jest pierwszym krokiem, drugim – wdrożenie zmian.
To zdarza się największym
Gdyby porażka miała jedynie negatywne aspekty, trzy czwarte sportowców po pierwszej, kończyłoby swoje kariery. A niektórzy, zniechęceni porażkami z początków swojego trenowania, być może nawet by ich nie rozpoczęli i nigdy nie weszliby na poziom mistrzowski. Michael Jordan całymi latami przegrywał mecze, nie zbliżając się znacząco do zdobycia mistrzostwa NBA. Dopiero zbudowanie odpowiedniego składu, w którym była „chemia” oraz wyciągnięcie wniosków z porażek, pozwoliło jego Chicago Bulls zostać sześciokrotnymi mistrzami NBA. Tę niesamowitą sportową historię opowiada serial dokumentalny „Ostatni taniec” (The Last Dance), który jest dostępny na Netflix.
Przykłady podobnych sytuacji można mnożyć, ale scenariusz zawsze jest taki sam. Nikt nie urodził się zwycięzcą. Porażki są wpisane w nasze życie, a więc i w sport. Ważne, aby nauczyć się wychodzić z nich zwycięsko.
Porażka i co dalej?
Aby łatwiej było zrozumieć cały proces, wyjaśnię go na przykładzie. Trenujesz bieganie i twoim celem jest pobicie rekordu czasowego na 15 km. Niestety nie udaje ci się tego osiągnąć. Co teraz?
Po pierwsze: daj sobie czas. Żałoba po porażce jest stanem całkowicie normalnym. Nie obawiaj się emocji, które się wtedy w tobie pojawiają – nie uciekaj od nich, tylko je przeżyj. Złość, rozczarowanie, smutek są naturalnymi reakcjami.
Po drugie: wróć do momentu wykonania. Jeżeli masz nagranie swojego startu lub utkwiły ci w głowie obrazy z biegu, zastanów się, co poszło nie tak? Gdzie pojawiły się błędy i co możesz zrobić, by je wyeliminować w przyszłości? Być może była to kwestia źle dobranej trasy? A może nie byłaś_eś dobrze wypoczęta_y, by pobiec tego dnia na rekord? Nie skupiaj się jednak wyłącznie na tym, co nie zadziałało. Zwróć również uwagę na elementy, które były dobre. Przeanalizuj start np. pod kątem tego, że być może na jakimś odcinku trasy biegłaś_eś lepiej niż kiedyś? Tego rodzaju wzmocnienia są ważne.
Po trzecie: wdróż wypracowane rozwiązania do treningu. W przypadku biegania może to być np.: zmiana techniki biegu czy lepsze przygotowanie organizmu do startu (właściwa dieta, odpowiednia ilość snu, regeneracja między treningami).
Jeżeli samodzielne wyłapywanie popełnionych przez siebie błędów sprawia ci trudność albo nie potrafisz docenić tego, co było dobre, możesz zwrócić się po pomoc do eksperta – trenera lub psychologa sportowego. Pomogą ci opracować plan naprawczy.
Czy porażka to ukryte zwycięstwo? Być może niektórzy uznają tę tezę za nadużycie, moim zdaniem jednak porażkę można przekuć w zwycięstwo. Umiejętnie wykorzystana pozwala odbić się od dna i ruszyć drogą na szczyt.