Lifestyle

Lizzo. Dziewczyna bez kompleksów

Klementyna Szczuka Klementyna Szczuka
Zdjęcia instagram.com/lizzobeeating
29 sierpnia 2021

Niektóre artykuły są absurdalne. „Widziałam wiele irytujących rzeczy na mój temat w internecie, ale ta, która drażni mnie najbardziej to plotka jakobym zabiła jednego z fanów podczas stage divingu na koncercie” – wyznała ostatnio Lizzo na TikToku. Niestety, jej twórczość i aktywność w mediach społecznościowych jest doskonałym materiałem dla portali plotkarskich. Ale na szczęście – dla osób wykluczonych ze względu na tożsamość i wygląd – inspiracją i oparciem.

They don’t know I do it for the culture/They say I should Watch the shit I post” – tymi właśnie wersami Lizzo rozpoczęła pierwszy wydany po dłuższej przerwie singiel – „Rumors” z gościnnym udziałem Cardi B. Obie artystki do dziś muszą mierzyć się z krytyką. Pochodząca z Bronxu raperka ze względu na swoją przeszłość, w której pracowała jako striptizerka, Lizzo – sylwetkę i kolor skóry. Wspólny kawałek, w którym obie kobiety skonfrontowały się z tym, co mówi się o nich publicznie, nie mógł więc przejść bez echa. Numer wraz z ekscentrycznym, antycznym teledyskiem szybko doczekał się kilkunastu milionów wyświetleń i pozycji na karcie na czasie na YouTubie.

Po premierze „Rumors” szczególny hejt dotknął Lizzo. Fatshaming i rasizm był zasmucający; artystkę próbowano dopasować do karykaturalnego stereotypu „Mammy” – dużej, radosnej czarnej kobiety, który przez wiele lat dotyczył tych pracujących w domach białych rodzin. Lizzo nie ukrywała, że tego typu komentarze doprowadziły ją do łez. Jak przyznała, zazwyczaj hejt jej nie rusza, ale zważając na to, że nad nową muzyką pracowała długo i włożyła w nią całe serce, był on wyjątkowo bolesny. „Nie zaakceptuję tego, że robicie to raz za razem czarnym kobietom, zwłaszcza nam, dużym czarnym dziewczynom. Kiedy nie pasujemy do szufladki, w której chcecie nas zamknąć, po prostu darzycie nas nienawiścią. To nie jest fajne” – powiedziała.

Lizzo nie boi się wprost krytykować krzywdzących zachowań. Zresztą nie wstydzi się już swojego ciała. Od dawna dodaje pewności siebie dziewczynom, zwłaszcza takim jak ona.

Publikuje na swoich profilach społecznościowych zdjęcia i nagrania takie jak to, które wstawiła w połowie czerwca na Instagram. Stojąc przed kamerą w pomarańczowym, wzorzystym bikini ozdobionym złotymi łańcuchami, zapowiedziała: „To jest ogłoszenie publiczne: lato dużych dziewczyn oficjalnie się zaczęło”. Ale Lizzo w ten sposób inspiruje nie tylko latem. Regularnie pozuje w najróżniejszych fitach: od skąpych kostiumów kąpielowych, po eleganckie sukienki i kombinezony. I za każdym razem wygląda imponująco.

Miłość chodzi parami

Droga do miejsca, w którym obecnie znajduje się Lizzo, naturalnie nie była łatwa. Melissa Viviane Jefferson – bo tak naprawdę nazywa się artystka – pochodzi z Detroit, w stanie Michigan. Dorastała w Houston, do którego przeprowadziła się wraz z rodzicami w wieku 10 lat. Oba miejsca zamieszkiwane są przede wszystkim przez ludzi białych. Nic dziwnego więc, że Lizzo czuła się tam inna. Do tego jej sylwetka: „Kiedy chodziłam do liceum, byłam dużą dziewczyną z ładną twarzą. Chłopcy kochali się we mnie skrycie, ale nie chcieli się do tego przyznać przed innym” – wspomina.

Gdy miała 21 lat, zmarł jej ukochany ojciec. Była z nim bardzo związana; wierzył, że córka odniesie sukces w muzyce, która była jej pasją od najmłodszych lat. Lizzo zaczęła już jako 12-latka, od gry na flecie. I kontynuowała, studiując później muzykę klasyczną na Uniwersytecie Houston. Prowadzi nawet osobne konto na Instagramie – @sashabefluting, gdzie publikuje posty na ten temat. Miłość do muzyki klasycznej nie przeszkodziła jej jednak, by próbować swoich sił w rapie, który jest jej drugą pasją. W wieku 14 lat miała swój skład – Cornrow Clique. I to w tamtym czasie, na cześć klasycznego kawałka „Izzo (H.O.V.A.)” Jaya-Z, Melissa (w skrócie Lissa) przyjęła pseudonim Lizzo.

Śmierć ojca stała się dla niej impulsem, by spróbować swoich sił w branży. Przez rok mieszkała w samochodzie (jej rodzina wyprowadziła się do Denver, ona została w Houston). Próbowała wybić się ze swoją muzyką. Jednocześnie obsesyjnie się odchudzała. Niewiele jadła oraz uzależniła się od siłowni. Kilka lat później, w 2018 roku zakończyła pierwszą poważną relację. To był jeden z ważniejszych momentów w jej życiu. Inspirował ją przy tworzeniu debiutanckiego albumu „Cuz I Love You” i sprawił, że poszła na terapię. Wróciła silniejsza – nauczyła się kochać i doceniać siebie.

Odważna i wyzwolona

W międzyczasie przełomowy był dla niej także udział w projekcie wideo multimedialnej platformy StyleLikeU. Założyły ją Elisa Goodkind i Lily Mandelbaum (matka i córka), aby dawać głos osobom, które nie wpisują się w szeroko rozumiane normy, ale czują się z tym komfortowo. Na stworzonym w ramach projektu „What’s Underneath” nagraniu Lizzo, siedząc na stołku i stopniowo rozbierając się do bielizny, mówiła o swojej relacji z własnym ciałem. Przedsięwzięcie to zainspirowało ją nawet do napisania – jak się później okazało – jednego z jej przyszłych najpopularniejszych kawałków. „My Skin”, w którym Lizzo docenia siebie, swoją skórę, trafił na jej drugi album – „Big Grrrl Small World” (2015). I stał się nawet niejako jego tezą.

Choć Lizzo na scenie aktywna jest właściwie od dekady, większą rozpoznawalność zdobyła trzy lata temu, po premierze swojego pierwszego studyjnego krążka. Na jego okładce siedzi naga na czarnym tle. Jej „ubraniem” jest jedynie wielka peruka. Jak tłumaczy odpowiedzialny za projekt Kendall Dorsey, stylista włosów, chodziło o to, aby artystkę ukazać jako kobietę odważną i wyzwoloną. Sesja trafnie oddaje to, jaki jest wydany w kwietniu 2019 „Cuz I Love You”. Już na samym początku, w tytułowym singlu, charyzmatyczna Lizzo eksponuje swój mocny głos, emanując pewnością siebie.

Dzięki „Cuz I Love You” artystka otrzymała aż osiem nominacji Grammy. Ostatecznie zgarnęła statuetki w trzech kategoriach: Best Urban Contemporary Album, Best Pop Solo Performance za wykonanie utworu „Thruth Hurts”, który wydała już w 2017, ale doceniony został po czasie, i Best Traditional R&B Performance za „Jerome”.

Aby rozpocząć karierę muzyczną, Lizzo przeniosła się z Houston do Minneapolis – miasta, z którego pochodził, i w którym nadal mieszkał Prince. Dwa lata później muzyk zaprosił ją zresztą do swojego studia Paisley Park, aby pomogła mu przy jego nowym albumie „Plectrumelectrum”. Jak sama twierdzi, przeprowadzka ta była najlepszą decyzją, jaką podjęła w życiu. A praca z Prince’em sprawiła, że poczuła się prawdziwą artystką. To w Minneapoils Lizzo zaczęła tworzyć także swój pierwszy, wydany własnym sumptem, album, dzięki któremu zaistniała w podziemiu. Po jego premierze właściwie od razu zaczęła pracować nad nową muzyką i wkrótce podpisała kontrakt z Atlantic Records, wielką wytwórnią, z którą jest związana do dziś.

Relacja z ciałem

Lizzo dzięki swojej twórczości i aktywności w social mediach walczy o normalizację ciała. Ale też otwarcie przyznaje, że nie utożsamia się z ruchem body-positivity. „Myślę, że w tym momencie lenistwem byłoby, gdybym powiedziała, że jestem ciałopozytywna” – mówi. „To jest łatwe. Chciałabym być ciałonormatywna. Chcę znormalizować moje ciało”. I ma rację. Przed nami jeszcze długa droga do równego traktowania osób, które pod jakimkolwiek względem odbiegają od panującego wzoru. Wkład Lizzo jest nieoceniony.