Lifestyle

Kamera, akcja! Jak pomóc sobie w zachowaniu pracy w dobie koronawirusa?

Magdalena Kieferling Magdalena Kieferling
Zdjęcia Sincerely Media on Unsplash
4 czerwca 2020

Według różnych badań średnio 60 proc. tego, czy druga osoba nas zrozumie, zależy od naszej mowy ciała, a 30 proc. – od naszego tonu. Oznacza to, że ponad 90 proc. tego, co myślimy pokazujemy, a nie mówimy. W czasach pracy zdalnej i obowiązkowego przerzucenia się na komunikatory wideo ta informacja może zaważyć na tym, czy w ogóle będziemy mieć pracę.

W czasach, kiedy kontakt fizyczny zastępuje nam spotkanie on-line, nie możemy pozwolić sobie na to, żeby inni ludzie nas nie widzieli. Bo kiedy wyłączamy kamerkę, druga strona odbiera to podobnie do tego, jakbyśmy nie chcieli jej podać ręki. W świecie bez koronawirusa uścisk dłoni manifestował (lub nie) cechy, które pokazywały chęć nawiązania relacji z drugim człowiekiem: otwartość, pewność siebie i życzliwość. Kiedy przedstawiciele pierwotnych ludów chcieli pokazać sobie nawzajem przyjazne nastawienie, wyciągali ręce w górę, pokazując otwarte dłonie w geście świadczącym o tym, że nie ukryli żadnej broni. Współczesną formą tego starożytnego gestu stosowaną do dzisiaj był uścisk dłoni. Wersją koronawirusową – włączenie kamery podczas spotkania.

Wirtualny dress code

Niezależnie od tego, czy jest nam zimno i musimy siedzieć w kocyku, czy nie zdążyliśmy w porę wstać i paradujemy w piżamie, nie jest to powód, żeby w kocyku i piżamie prezentować się kolegom z pracy, a tym bardziej klientom. Gdybyśmy pracowali w biurze, taki pomysł w ogóle nie przyszedłby nam do głowy. Nasz strój to niewerbalny sygnał o tym, jak się czujemy, jaką mamy pozycję, status, a nawet humor. Choć w czasie pracy zdalnej pozwalamy sobie na dużo więcej niż normalnie, zastanówmy się, czy to, że klient czy szef zobaczy nas w stroju, w którym pewnie nigdy by nas nie zobaczył, może mieć wpływ na to, jak zacznie postrzegać nasz profesjonalizm?

Wirtualna agresywność

Jest taka kategoria osób, które cisza w eterze po prostu boli. I za wszelką cenę próbują ją naruszyć, nierzadko mówiąc, co im ślina na język przyniesie. Zagadują własną niekompetencję, nie dają innym uczestnikom wirtualnego spotkania dokończyć myśli. Robią miny, dużo łatwiejsze do zauważenia na ekranie, (który ich kolega z pracy ma tuż przed swoim nosem), niż gdy siedzi obok nich w biurze. Wirtualna komunikacja to zasady, których naruszenie może nas dużo kosztować. Bo coś, co uchodziło w normalnym świecie, tutaj po prostu paraliżuje pracę innym.

Wirtualna asertywność

Dla większości ludzi praca zdalna jest dyskomfortem. W jej trakcie musimy koncentrować się nie tylko na rzeczach służbowych, ale też równocześnie uczestniczyć w życiu naszych domowników (jak bardzo cicho by się nie zachowywali). Rzadko zdając sobie z tego sprawę, ze strachu przed utratą przywilejów i pracy zgadzamy się na dużo więcej, niżbyśmy zdzierżyli w biurze. Pamiętajmy jednak, że równocześnie ten nasz brak asertywności i niemówienie tego, co rzeczywiście myślimy, może być przyczyną niełatwych do odkręcenia konfliktów.

Zasady poprawnego zachowania podczas zdalnej rozmowy

Jeśli czegoś nie wiemy, powiedzmy: „Nie wiem”
To dużo łatwiejsze niż wymyślanie na poczekaniu odpowiedzi. To także szansa dla innych, żeby też przyznali się do swojej niewiedzy. Lepiej powiedzieć, że się „nie wie” – niż ponosić konsekwencje za wprowadzenie innych w błąd.

Kiedy popełniliśmy błąd, powiedzmy: „Przykro mi, to moja wina”
Nienawidzimy przyznawania się do błędów bardziej niż ich popełniania, dlatego naszą domyślną reakcją jest wstydliwe zamiatanie ich pod dywan. Lepiej się od razu przyznać i od razu zaproponować rozwiązanie, które naprawi błąd. To skraca zamknięcie sprawy i powrót do właściwych relacji.

Jeśli czegoś nie rozumiemy, powiedzmy: „Nie rozumiem”
Komunikacja działa w dwie strony i zwłaszcza online musimy się jednoznacznie rozumieć. Jeśli ktoś mówi w taki sposób, że nie wiesz o co chodzi, poproś o doprecyzowanie, albo wytłumaczenie. Z psychologicznego punktu widzenia ludzie są zadowoleni, że mogą sparafrazować to, co powiedzieli, bo tym samym upewniają się, że mówią mądrze i mają rację.

Kiedy nie chcemy czegoś zrobić, powiedzmy: „Dziękuję, ale nie zrobię tego”
Rzadko kiedy jest nas trudno zastąpić inną osobą. Często jednak boimy się o to zapytać. W ten sposób bierzemy sobie na głowę rzeczy, które mógłby wykonać ktoś inny, i dzięki którym możemy pracować w zgodzie z własnymi wartościami.

Jeśli się z czymś nie zgadzamy, powiedzmy: „Nie zgadzam się”
Ludzie często są skłonni uszanować naszą opinię. Albo przynajmniej ją tolerować. Po zakomunikowaniu własnego zdania warto zobaczyć, co się stanie. I nie zdziwcie się, jeśli okaże się, że część osób myśli tak jak Wy.

Jeśli nie jesteśmy w stanie zrobić czegoś sami, powiedzmy: „Czy mógłbyś mi pomóc?”
Ludzie chętnie nam pomogą. Podobnie jak powiedzenie „nie wiem”, tak i prośba o pomoc sprawia, że ludzie bardziej nam ufają. Pokazanie, że inni nam są potrzebni burzy mury i pokazuje naszą wrażliwość.

Jeśli coś nam się podoba, powiedzmy: „Podoba mi się”
W rozmowie wideo działa to tak samo, jak w mediach społecznościowych. Z reguły, kiedy dajemy lajka, dostajemy lajka. Ludzie, którym mówimy miłe rzeczy, chętniej stają po naszej stronie i rzadziej rzucają nam kłody pod nogi, także w sprawach służbowych.