Beauty

Dynia rządzi! Linia AA GO GREEN! [TEST]

Klaudia Charzyńska Klaudia Charzyńska
Zdjęcia materiały prasowe
5 października 2020

Trudno o warzywo, które lepiej przekazywałoby jesienny vibe. Dynia sprawdza się jednak nie tylko w kuchni oraz na instagramowych zdjęciach. Stanowi też bogate źródło składników odżywczych, wpisujących się w zdrowe menu dla naszej skóry. Po wyczerpujących letnich miesiącach teraz jest idealny czas na jej regenerację i przywrócenie odpowiedniego poziomu nawilżenia. Nie bez powodu więc dynia znalazła swoje miejsce w linii certyfikowanych wegańskich kosmetyków AA GO GREEN!. 

Pierwszym produktem z linii GO GREEN!, który przetestowałam na własnej skórze, jest Kojący krem pod oczy i do twarzy z dynią. Kosmetyk zawiera 99 proc. składników pochodzenia naturalnego. Wśród nich główną rolę odgrywa olej z pestek dyni. To ekstrakt roślinny obfitujący w kwasy tłuszczowe, karoten i minerały, które odpowiadają za nawilżenie i regenerację, a także łagodzenie podrażnień. Biorąc pod uwagę skłonność mojej skóry do przetłuszczania, zdecydowałam się na używanie go regularnie w okolicy oczu, która jest bardzo wymagająca i zwykle potrzebuje wyjątkowej pielęgnacji. Poczucie bezpieczeństwa dla użytkowniczek soczewek kontaktowych jest szczególnie ważne, dlatego bardzo doceniam, że formuła nie ma zapachu i dobrze się wchłania. To dodatkowy plus również wtedy, gdy aplikuje się ją przed snem. Najbardziej polubiłam krem za to, że jest bogaty, a jednocześnie lekki – ma idealnie zrównoważoną konsystencję, która otula i uelastycznia okolicę wokół oczu.

Działanie kremu świetnie uzupełnia Regenerujące serum olejowe, które również oparte jest na oleju pozyskiwanym z nasion dyni. Formuła oleju jest dla mnie naturalnie cięższa, aplikowałam więc kilka kropel, przygotowując skórę do snu. W przypadku typów cery, które ulegają przesuszeniu rzadko i tylko miejscowo, wystarczy użyć go np. dwa razy w tygodniu lub w zależności od aktualnych potrzeb. Sprawdzoną metodą jest nałożenie na twarz nieco większej ilości serum, wmasowanie go za pomocą rollera i zmycie po kilkunastu minutach. Po takim krótkim masażu skóra natychmiast staje się odżywiona, miękka i elastyczna. Wykonując taki masaż rano, można użyć podkładu (w mojej kosmetyczce wyłącznie ten w kamieniu) bez uprzedniej aplikacji kremu, który zwykle przyspiesza proces wyświecania. W składzie serum znajdziemy składniki w 100 proc. pochodzenia naturalnego. Ma ono delikatny, przyjemny zapach, który od razu skojarzył mi się z owocowymi żelkami. 

Składniki obu produktów są niemal w pełni pochodzenia naturalnego, co potwierdzają certyfikaty EcoCert oraz Vegan Society. Oznacza to, że zostały pozyskane z upraw organicznych, są hipoalergiczne i oczywiście wegańskie.

Podoba mi się sposób, w jaki marka opisuje swoje kosmetyki na minimalistycznych, gotowych do recyklingu pudełkach – możemy bez trudu zapoznać się z funkcjami i składami oraz sprawdzić źródło pochodzenia poszczególnych ekstraktów. W linii GO GREEN! znajdziecie też inne „zwyczajne” warzywa, takie jak burak czy seler, które kryją w sobie prawdziwe bomby witamin i mikroelementów, dopasowane do różnych rodzajów i potrzeb skóry. Ze mną na jesień zostaje dynia.