Lifestyle

dr Mateusz Grzesiak Jestem wielkim zwolennikiem korzystania z wiedzy ekspertów [WYWIAD]

Aldona Sosnowska Aldona Sosnowska
Zdjęcia Kat Piwecka
15 września 2020

Jedyną stałą w naszym życiu jest… zmiana. To ona, stawiając nas w nowych sytuacjach, zmusza do rozwoju. Często pragniemy jej też sami, ale nie zawsze potrafimy ją przeprowadzić. O procesie zmiany, radzeniu sobie z lękiem oraz relacjach z samym sobą mówi dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca akademicki.

Kiedy pojawia się w nas chęć zmiany?

Najczęściej, gdy coś w naszym życiu osobistym albo zawodowym nie działa tak jakbyśmy chcieli. Głównym powodem jest jakiegoś rodzaju ból, cierpienie, lub brak osiąganych wyników. To wszystko prowadzi do powstania motywacji. I wtedy ludzie chcą działać. Zdecydowana większość. Są bowiem też tacy ludzie (ja m.in. do nich należę), którzy swoją hierarchię wartości opierają na rozwoju – niezależnym od tego, czy boli czy nie. Cały czas chcą pełniej, mądrzej, lepiej, głębiej, szczęśliwiej, więcej… To są ludzie, którzy rozwijają się bez zewnętrznego bodźca.

Raczej trudno sobie wyobrazić, że ktoś nie chciałby dla siebie lepiej – w jakimkolwiek aspekcie życia. Co w sytuacji, gdy nie masz w sobie tyle siły, aby zmotywować się do zmiany?

Myślę, że to jest bardziej złożony problem. Weźmy jako przykład chudnięcie: ktoś chciałby pozbyć się kilku kilogramów – jedna część psychiki tej osoby chce, a druga nie chce. Jedna część jest gotowa, by zrezygnować ze słodyczy i potencjalnego lenistwa, a druga – wcale nie. Jeśli kobieta za pomocą otyłości realizuje jakieś aspekty kompensacyjne albo z powodu jakichś negatywnych przeżyć ma mechanizm obronny, by na przykład nie wydawać się atrakcyjną dla mężczyzn, wówczas to nie jest takie łatwe, by schudnąć. To złożony proces. Ja patrzę na ludzi poprzez części ich psychiki, które są często skonfliktowane. To pierwszy aspekt. Drugi dotyczy kompetencji – żeby osiągnąć jakikolwiek cel, musimy być kompetentni. Ludzie nie wiedzą, jak się chudnie.

Teoretycznie wszyscy wiedzą: należy uprawiać sport i mniej jeść.

Widzisz, to jest złe podejście. Bo co to znaczy „jeść mniej”? Jeżeli ktoś będzie jadł same słodycze, ale o połowę mniej, to wcale nie schudnie. Albo co to znaczy „należy ćwiczyć”? Na siłowni czy biegać? To prowadzi nas z kolei do następnego aspektu – mówisz o znajdowaniu siły w sobie. Ja niekoniecznie szukałbym jej w sobie w przypadku braku zasobów. Po prostu znalazłbym eksperta, który się na tym zna. Dietetyka, który mi powie, jak mam się odżywiać, aby schudnąć. Trenera, który mi powie, co powinienem zrobić i jak ćwiczyć, żeby lepiej wyglądać. Poza tym, co to znaczy „szukać siły w sobie”? To mocna metafora, bo co to jest „siła”? Co to jest „w sobie”? Co znaczy „szukać”? Wiesz, to jest…

Chodziło mi o impuls.

Masz impuls – boli cię jak cholera: patrzysz w lustro i się sobie nie podobasz. Wkurzasz się na siebie.

Wtedy najczęściej zajadasz ten widok, który cię boli.

Niekoniecznie. Zajadasz albo może plujesz w lustro. Albo się wyzywasz. Albo racjonalizujesz, tłumacząc sobie wbrew temu, co czujesz: w sumie tak naprawdę dobrze wyglądam, przecież inni też są otyli i są szczęśliwi. Ludzie dochodzą do zmiany zawsze, gdy w ich życiu coś nie działa tak, jakby chcieli, gdy źle się z tym czują. Wtedy zaczynamy szukać przyczyny, pytamy „dlaczego”? Następnie zadajemy pytanie „co chcemy osiągnąć”? Kiedy sobie na nie odpowiemy, pytamy: „jak”? I na poziomie „jak” ja jestem wielkim zwolennikiem korzystania z wiedzy ekspertów. Jeśli nie masz czegoś w życiu, to znajdź kogoś, kto to ma i zapytaj, jak to zrobił. Na tym opiera się edukacja.

Wiele osób odczuwa lęk przed zmianą. Jak go pokonać? Bo musisz przecież zmierzyć się wtedy z różnymi rzeczami – nazwać je i przepracować, żeby pójść dalej.

Nie wydaje mi się, żeby pokonywanie lęku było właściwe, bo jeżeli jakaś część mnie się boi, to jest to moje wewnętrzne dziecko – mały Mateusz. I jak ja miałbym go pokonać? To jest strzelanie sobie samemu w kolano. Rzecz sprowadza się raczej do zrozumienia, dlaczego się boję? Wyekstrahowania z własnej psychiki przyczyn tego lęku, a następnie racjonalna, dojrzała, zdrowa i empatyczna rozmowa z samym sobą poprzez pryzmat argumentacji, dlaczego chcę to osiągnąć. Lęk jest immanentną częścią życia, tylko ten lęk musi być racjonalny. Z definicji, lęk jest to emocja, która powstaje w związku z postrzeganym zagrożeniem życia lub zdrowia. Więc jeżeli ja się boję np. zmienić pracę, to znaczy, że mam jakieś argumenty, co złego może się wydarzyć – np. będę mniej zarabiał, albo: w nowej pracy będzie gorzej…

Ale nie wiesz, czy będzie gorzej.

Widzisz, to jest pewna iluzja. „Nie wiesz, czy będzie gorzej” – w oparciu o fakty – tak, nie wiesz, bo nie możesz przewidzieć przyszłości. Ale lęk nie dyskryminuje, jeżeli chodzi o to, czy coś jest faktem czy nie. Masz lęk, który ci robi projekcję dotyczącą czegoś i koniec. Weźmy np. faceta, który ma 120 kg wagi i arachnofobię, która jest silną wyuczoną reakcją. I co z tego, że mu racjonalnie wytłumaczysz, że jego reakcja na pająka jest nieadekwatna, gdy ona go emocjonalnie niszczy? To nie jest racjonalny problem, tylko już neurofizjologiczny. On tę reakcję ma już zapisaną w mózgu – i nad tym trzeba pracować. Lęk nie dyskryminuje, czy coś jest racjonalne czy nie. W związku z tym my musimy spisać dokładnie, czego się obawiamy, a następnie wytłumaczyć sobie, jakie są fakty i zobaczyć, na ile ten lęk jest adekwatny do sytuacji. Jeżeli nie jest adekwatny, to pracować nad zmianą przekonania. Jeżeli jest adekwatny, to znaleźć sposób zabezpieczania się przed nim. Na przykład jest adekwatny lęk kogoś, kto zmienia pracę, ale nowa firma jest niespecjalnie obecna w internecie, niewiele o niej wiadomo. Lękiem w skali od 0 do 10, powiedzmy, na poziomie 3 czy 4, są obawy związane z wiarygodnością nowego pracodawcy. Należy więc podjąć działania zabezpieczające i dokładnie sprawdzić, z kim mamy do czynienia. Ten lęk nie jest głupi, który trzeba pokonywać. To jest dobra informacja związana z tym, co musimy sprawdzić.

Mówiąc „pokonać” miałam na myśli nie to, aby z czymś w sobie walczyć, ale jak sobie radzić.

Rozumiem. Ponieważ ja jestem lingwistycznie bardzo skrupulatny, będę się czepiał tych słów, bo każde z nich opisuje nasze wewnętrzne procesy. Bo słowo „pokonać” buduje formę relacji z samym sobą. Zrozumieć siebie – tak. Poznać swoje potrzeby i obawy – tak.

Ale nie walczyć ze sobą?

Nie, absolutnie. Mieć empatię dla swoich lęków, nie wypierać ich, nie udawać. Ja preferuję podejście o wiele bardziej wyrozumiałe i empatyczne w stosunku do swoich emocji niż pokonywanie czegokolwiek. Pokonać można przeciwnika w walce bokserskiej, ale nie siebie.

Czyli trzeba być dla siebie łagodnym i wyrozumiałym? Do pewnego stopnia.

Tak, oczywiście, to jest stopniowalne. Wyrozumiałym to znaczy zrozumieć siebie, czyli poznać argumenty swojej części psyche, która ma obawy. Kiedy mam lęk, biorę kartkę papieru i wypisuję, czego się boję, a następnie analizuję te obawy. Zwracam uwagę, czy są zasadne, czy nie. Czy są racjonalne, czy nie. Większość naszych lęków nie jest racjonalna. Większość ludzi bowiem nie żyje poprzez pryzmat tzw. zdrowego dorosłego, tylko poprzez konstrukty z dzieciństwa, więc ich teraźniejszość jest permanentnym odtwarzaniem tego, co było kiedyś, w przeszłości. To są dorośli-dzieci: myślą w kategoriach magicznych, mają zniekształcone mapy rzeczywistości i powtarzają różnego rodzaju cierpienia, a często traumy, z którymi sobie nie radzą. Więc mówienie o ich lękach czy o zasadności tych lęków, to kwestia zrozumienia, że większość ludzi je ma, one są irracjonalne i oni nie umieją sobie z nimi radzić. To też kwestia poziomu świadomości – ludzie nie wiedzą. Nie wiedzą, w jaki sposób funkcjonują. Większość ludzi nie ma pojęcia, że ich życie nie ma nic wspólnego z nimi, tylko jest odrestaurowaniem, odtworzeniem warunków z dzieciństwa.

Przejście totalnej przemiany w życiu wydaje się dość trudne.

To zależy, jakie ktoś ma cele. Zmiana jest immanentną częścią procesu życia. My się ciągle zmieniamy, w małym lub dużym zakresie. To też jest zrelatywizowane, bo coś, co dla jednej osoby jest podróżą życia, dla drugiej jest łatwe i proste. Trudność jest oceniana poprzez pryzmat kompetencji, które się ma. Czy trudne jest totalne zmienienie życia? Musielibyśmy określić, co znaczy totalna zmiana, czy drastyczna zmiana, czy duża zmiana, czy mała zmiana. To jest subiektywne doświadczenie. Ale pewne jest, że zmiana jest stała. To znaczy, ona ciągle występuje. Bo też żyjemy w hiperturbulentnym otoczeniu, ono się zmienia: politycznie, prawnie, technologicznie, socjologicznie. Więc my, jak każdy gatunek zwierzęcia, musimy adaptować się do tych zmieniających się warunków, żeby pozostać efektywnymi. Dodatkowo jeszcze musimy uwzględniać swoje własne potrzeby, żeby móc się samorealizować. I w tym egocentryzmie samorealizacji, w połączeniu z czynnikami zewnętrznymi, które na nas wpływają, rodzi się prawidłowa decyzja. Jest oparta o to, kim się jest i o to, żeby umieć żyć w grupach, dzięki czemu możemy funkcjonować w określony sposób.