Testujemy, testujemy, testujemy… Wybieranie nowych perfum trwa niekiedy godzinami. Znalezienie wśród tysięcy mieszanek nut zapachowych takiej, która do nas idealnie pasuje
i z którą czujemy się komfortowo, jest prawdziwym wyzwaniem. Jak poruszać się w fascynującym świecie zapachów, mówi Anna Krasny-Krasińska, ekspertka z Perfumerii Quality Missala.
Perfumy to nazwa potoczna dla wszelkich kompozycji zapachowych. Czym tak naprawdę różnią się od siebie wody toaletowe, perfumowane od perfum?
Poszczególne kompozycje różnią się koncentracją olejków eterycznych rozpuszczonych w alkoholu, czyli nośniku perfum. Można przyjąć, że wody kolońskie mają do kilku procent zawartości olejków, wody toaletowe 8-11 proc., a perfumowane 12-20 proc. Powyżej 20 proc. możemy już mówić o perfumach. Podział ten jest jednak umowny i nie funkcjonuje w ramach żadnej narzuconej klasyfikacji. Wiele zależy od producenta. Opisując zapach, twórca często bierze pod uwagę nie tylko koncentrację składników, ale i ich rodzaj. Jeśli będą to głównie nuty świeże, wówczas nawet perfumy można nazwać wodą perfumowaną. Z drugiej strony, zdarzają się zapachy o koncentracji nieprzekraczającej 12 proc. olejków, ale nazwane są wodą perfumowaną z uwagi na to, że mają charakter orientalny, drzewny, cięższy. Na przykład Lorenzo Villoresi wszystkie swoje zapachy określa jako woda toaletowa. Testując te kompozycje, na przykład Piper Nigrum, który jest bardzo pieprzno-korzenny, czy bestsellerowy zapach Patchouli, niełatwo połączyć to, co czujemy z faktem, że są opisane jako wody toaletowe.
Zapach zatem to nie tylko koncentracja olejków i składniki, ale przede wszystkim wizja jego twórcy.
Innym przykładem, że czasem twórca „łamie zasady” oparte na koncentracji, jest woda Aqua Universalis forte Francisa Kurkdjiana, czyli zapach cytrusowo-kwiatowy. Jest w nim dużo białych świeżych kwiatów, dużo nut cytrusowych i ma on koncentrację 40 proc., a mimo to Francis Kurkdjian nazywa go wodą perfumowaną. Klucz tkwi w nutach cytrusowych. Cząsteczki odpowiedzialne za te zapachy są bardzo ulotne, ewaporują ze skóry najszybciej. Nawet, gdy będą miały koncentrację 20 proc., będą dużo delikatniejsze i ulotne niż na przykład zapach orientalny, oudowy o tej samej koncentracji. Wbrew umownemu podziałowi komponowane są również mniej znane rodzaje zapachów, jak perfume cologne, czyli woda perfumowana, ale z dużą ilością składników właściwych dla wód kolońskich. Jedna z marek wykreowała też absoluty kolońskie, które były w zasadzie wodami toaletowymi, czasami perfumowanymi. Nazwa miała jednak wyeksponować cechy zapachu: że jest on świeży, cytrusowo-ziołowy, ale ma dużą moc.
Mówimy o nutach głowy, serca czy bazy?
Może się wydawać, że podajemy składniki w piramidzie zapachowej w ramach artystycznej koncepcji. Natomiast to, gdzie są one w niej umieszczane, wynika bezpośrednio z ich lotności. Budowę cząsteczki związku aromatycznego możemy zobrazować: jeżeli coś jest malutkie, łatwiej jest nam to podrzucić w powietrze niż coś ciężkiego czy bardzo rozbudowanego. Tak samo jest w przypadku składników zapachu. Małe cząsteczki na szczycie piramidy będą najszybciej ulatywały, więc wąchając zapach na skórze, będziemy je wyczuwać w pierwszej kolejności. Dopiero kiedy część z nich się ulotni, zaczniemy wyczuwać te podnoszące się ze skóry jako następne, czyli nuty serca. A na sam koniec zostaną nam nuty bazy, czyli to, co czujemy wiele godzin po aplikacji zapachu. To takie utrwalacze kompozycji.
Jakie składniki spotykamy najczęściej w poszczególnych częściach piramidy?
Nuty głowy to zwykle zapachy najświeższe, czyli nuty cytrusowe, niektóre ziołowe, owocowe czy bardzo delikatne kwiatowe, na przykład konwalia. Nuty serca to z kolei wszelkie kwiaty, przyprawy, zioła, niektóre nuty drzewne czy korzenne, również takie związki aromatyczne, które odpowiadają za zapachy owoców, czyli aldehydy, ketony, estry. Istnieją bowiem składniki, których nie da się pozyskać w sposób naturalny i tutaj czasami z pomocą przychodzi synteza chemiczna. Otrzymujemy tą drogą zapachy takie jak zielone jabłko czy truskawka. Tych nut nie da się uzyskać ani metodą destylacji ani metodą ekstrakcji. Bazę zapachu stanowią składniki, które trzymają się skóry najmocniej i które są najdłużej wyczuwalne. Najczęściej znajdują się wśród nich wanilia, ambra, paczula, piżmo, drewno sandałowe, cedr, oud, czyli żywica agarowa.
Czy są jakieś wyjątki?
Zdarza się, że składnik typowy dla nuty bazy pojawia się w otwarciu. Piramida może zostać odwrócona i zapachy kojarzone z mocniejszymi będą wyczuwalne jako pierwsze. Tu podobnie ma swój udział chemia, synteza organiczna, dzięki której możliwe jest tworzenie cząsteczek zapachowych jak dotąd niewystępujących w przyrodzie i komponowanie nowych akordów. W ten sposób w otwarciu możemy mieć wyczuwalną nutę drewna wyrzuconego na brzeg morza, albo nutę mineralną, jak muszelki na piasku. Z jednej strony bardzo lubimy więc w perfumach składniki naturalne, głównie za ich bogactwo i wielowymiarowość, natomiast nie powinniśmy wykluczać składników syntetycznych, bo również dają nam wiele możliwości, których z natury nie wydobędziemy.
Jak rozpocząć poszukiwania idealnego dla siebie zapachu?
Wybierając zapach, który ma nam towarzyszyć na dłużej, należy testować, testować i jeszcze raz testować. Czasami zapachy potrafią różnie się układać na danej skórze, podstawową zasadą jest zatem testowanie wyłącznie na sobie. Kolejną – aby dać sobie i zapachowi trochę czasu. Często zalecamy klientom, żeby na przykład wyszli na kawę, zaczekali choć kilka godzin i sprawdzili, jak zapach będzie się układał na skórze. Następna zasada wybierania perfum dla siebie to nietestowanie zbyt wielu zapachów na raz. W pewnym momencie nawet, gdy ktoś ma wprawiony nos, receptory węchowe zaczną się męczyć od nadmiaru składników. Wówczas przestaniemy wyczuwać w kolejnych zapachach te nuty, które w poprzednich były intensywne. Nie znając mocy kompozycji, przeciążymy nos już po 3-4 próbach.
Jak „zresetować” nos?
Testując perfumy, należy przede wszystkim odczekać chwilę po aplikacji, aby ulotnił się z nich alkohol. Jego lotne cząsteczki „wypalają” receptory węchowe, szybko męcząc nos. W dniu zaplanowanych testów najlepiej nie nosić na skórze żadnych innych zapachów, bo powąchanie własnej, nieperfumowanej skóry jest niezłą metodą „zresetowania” nosa. Pomagają w tym również często rozstawiane w perfumeriach słoiczki z kawą. Podczas samego testowania, warto zapisywać dokładnie, jaki zapach został użyty w danym miejscu. Zdarzało się, że nasi klienci wychodzili z blotterami opisanymi na przykład PN, PŁ, czyli prawy nadgarstek, prawy łokieć. To się wydaje oczywiste w perfumerii, ale po kilku godzinach możemy mieć problem z odnalezieniem zapachu, w którym się zakochaliśmy.
Które miejsce na naszej skórze jest najlepsze do przetestowania zapachu?
Dobre miejsce do testowania to takie, które jest najlepiej dostępne, czyli zwykle nadgarstki, zgięcia łokcia. Z kolei na co dzień najczęściej stosuje się perfumy za uszami, w okolicy mostka, dekoltu, szyi. Mówi się, żeby używać perfum w miejscach najbliżej tętnic, żeby ciepło przepływającej krwi ten zapach ożywiało. Niektórzy stawiają na perfumowanie włosów, które świetnie trzymają zapachy, co możemy zauważyć np. wychodząc z restauracji. Aplikując perfumy na włosy, najlepiej jest wejść w mgiełkę rozpyloną nad sobą i pozwolić osiąść cząsteczkom na włosach po ulotnieniu się alkoholu, który w przeciwnym razie będzie je wysuszać. Rozpylanie z dużej odległości jest wskazane również w przypadku aplikacji na ubrania. Strumień płynu może je zabrudzić.
Czy nauka dostarcza odpowiedzi, dlaczego podobają nam się określone zapachy?
Mówi się o pamięci zapachowej. Gdy człowiek się rodzi, jest białą kartą – nie zna zapachów, z niczym ich nie kojarzy. Za zapisywanie wspomnień zapachowych odpowiedzialny jest układ limbiczny w naszym mózgu. Dzięki niemu często okazuje się, że wiele lat później wąchamy zapach, który kojarzy nam się przykładowo z ciastem, które robiła babcia w dzieciństwie. Z kolei na percepcję zapachu w danej chwili wpływa sposób odżywiania się, przyjmowane leki, a w przypadku kobiet również faza cyklu. Inaczej też będziemy odbierać kompozycje w zależności od pory roku. Gdy jest gorąco, niektóre zapachy mogą nam się wydawać ciężkie, osaczające, więc czasami warto jest zapachowi, który nie bardzo nam się spodobał, dać czas. Zimą, zapachy niekiedy nie są tak wyczuwalne jak latem, nie mają tzw. ogona, nie ciągną się za osobą, która je nosi. Dlatego o tej porze roku mamy tendencję do wybierania słodszych i mocniejszych kompozycji, które dają nam poczucie otulenia, kojarząc się z ciepłem.
Wpływ na nasze upodobania może mieć również nasz charakter. Znane są badania, na podstawie których wywnioskowano, że introwertycy mają tendencję do wybierania – wbrew pozorom – zapachów mocniejszych, orientalnych. Można powiedzieć, że w ten sposób odgradzają siebie od świata. Osoby ekspansywne, ekstrawertyczne, chętniej wybierają z kolei zapachy energetyzujące. Myślę również, że na to, jakie lubimy zapachy w ogólnym ujęciu, ma także wpływ szerokość geograficzna, kultura.
Jak kształtuje się ten podział?
W Polsce, czy nawet w całej Europie, występuje dość duży przekrój nut. Są tutaj znane zarówno zapachy lekkie, świeże, jak i mocniejsze, wywodzące się z mającego przez pewien czas wpływ Orientu. Różnice kulturowe w noszeniu zapachów widać na przykład w Japonii. Kompozycje ciężkie, mocne, są tam bardzo rzadko tworzone i kupowane, ponieważ w ich kulturze ważne jest, aby nie przeszkadzać swoim współtowarzyszom czy współpracownikom. Chętnie wybierane są więc zapachy naturalne, kwiatowo-wodne. W Stanach Zjednoczonych dużą popularnością cieszą się zapachy świeże i minimalistyczne. Na różnice lokalne nakładają się oczywiście różnice indywidualne, choć uwarunkowania kulturowe mogą być tu istotną wskazówką.